Wystawa, którą mogliśmy podziwiać w galerii Grójeckiego Ośrodka Kultury w weekend 7-9 marca 2025 r. była o kobietach, ale nie tylko dla kobiet. Jej autorką jest Olivia Damięcka-Pyskło. Tak mówi o sobie: „Mam 24 lata, jestem narzeczoną, matką dwóch kotów, piercerką, miłośniczką muzyki i córką, która wyszła daleko spoza ram i oczekiwań rodziców. Pochodzę z Ostrołęki, od roku mieszkam w Grójcu.
Używane techniki artystyczne i inspiracje
Jestem artystką kochającą pracę z płótnem i farbą. Głównie jest to akryl na płótnie, nakładany na różne sposoby. Pędzlem, rękoma, chlapaniem czy rozlewaniem. Nurty, w których tworzę i które są najbliższe mojemu sercu to surrealizm, ekspresjonizm i abstrakcja.
Krótka historia przygody ze sztuką
Maluję od zawsze. To pozwala mi się uzewnętrzniać, ekscytuje mnie i rozwija. Momentem, który mogę uznać za początek mojej miłości do sztuki, jaki pamiętam z opowieści mojej Mamy, było narysowanie przez 3-letnią mnie Myszki Mickey. Potem już poleciało. Uwielbiałam kolorowanki. Uwielbiałam kredki. Kochałam malować i szkicować razem z moim Dziadkiem. To On kupował mi najwięcej farb, kredek i ołówków. Już jako dziecko w szkole podstawowej byłam dla siebie bardzo krytyczna. Wtedy w szkole stwierdziłam, że w farbach jestem beznadziejna i do końca liceum skupiłam się wyłącznie na ołówku, wyjątkami były sporadycznie kredki i pastele. Wtedy to były bardzo nudne dla mnie prace. Szkice były bardzo realistyczne, bo tak mi kazano na zajęciach artystycznych. Ja zawsze chciałam czegoś więcej. Chciałam, aby moja sztuka i to co tworzę było INNE i w 100% moje.
Przełomowy moment
Wybuchła pandemia. Zaczęłam moje znienawidzone studia w trybie zdalnym. Tak bardzo mnie to nudziło. Wtedy stwierdziłam, że nie będę marnować czasu i więcej się bać. Zaczęłam malować. W końcu przestałam bać się tworzyć to co mi się podoba i co najbardziej lubię. Zawsze chciałam pokazywać wnętrze, emocje - to o czym się nie mówi. Zawsze podobały mi się kobiety, ich ciała oraz pragnienia.
Pamiętam taką noc. Byłam sama w domu, rysowałam, bo swego czasu tworzyłam tylko nocą, słuchałam do tego jakiegoś podcastu o marnowaniu życia na czymś, co tak naprawdę nas niszczy i w tamtym momencie rzuciłam studia na trzecim roku. To była psychologia na bardzo drogiej, prywatnej uczelni. W momencie, w którym to zrobiłam, poczułam ulgę i wolność. Potem zrobiłam kurs piercingu, co dało mi możliwość pracowania z Olą Dobrą w Studio RÓZGI w Grójcu. Planowałam tez aplikować na ASP, ale kursy przygotowawcze zabijały mnie od środka dostosowywaniem się do ram i oczekiwań. Ja nie lubię tego robić. Zawsze byłam indywidualistką.
Moje prace po raz pierwszy były wstawione na kobiecej imprezie L Vibes w 2023 roku w Warszawie. Jestem bardzo wdzięczna Ani, DJ HIENA, bo to Ona pierwsza zwróciła uwagę na moją sztukę, zaprosiła mnie do siebie i przyczyniła się do pogłębienia wiary w sens mojej twórczości oraz poznania miłości mojego życia. W 2024 roku stworzyłam okładkę do nowego albumu Shagreen "ALMOST GONE". Z Natalią znamy się już ok. 5 lat. Uwielbiam muzykę, więc od tych 5 lat uczęszczam do Natalii na lekcje wokalu, które są dla mnie jak dla niektórych ludzi siłownia. Jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna, że mogłam stworzyć okładkę do tak dobrego albumu muzycznego.
Autorytety
Moimi artystycznymi bogami i autorytetami są Zdzisław Beksiński i Frida Khalo. Potem poznałam twórczość Daniela Rycharskiego, Władysława Hasiora. Uwielbiałam i wciąż uwielbiam odwiedzać galerie sztuki. Zwłaszcza lubię chodzić do takich malutkich, niszowych. To daje mi poczucie, że robię to co kocham, daje mi dużo inspiracji oraz motywacji do dalszego tworzenia oraz pewność, że to ma sens.
Tematyka twórczości
Zaczęłam od mroku, potem odważyłam się pierwsze akty. I tak to płynie. Tworzę naprzemiennie raz coś mrocznego (moją kolekcję takich obrazów nazwałam "STRACHY"), a innym razem kolorowe i abstrakcyjne ciała kobiet, akty i scenki. Nie lubię tytułów. Niby je nadaję, ale rzadko o nich mówię. Nie uważam, że są one potrzebne. Zabierają ludziom możliwość własnej interpretacji. Dlatego podczas tego wernisażu ich nie ma. Wszystko, co maluję jest związane z moimi doświadczeniami i przeżyciami wewnętrznych. Wypływa z mojego serca i umysłu, tak jak podczas rozmowy na terapii. Inspiracje czerpię z miliona pomysłów, jakie mam w głowie, z codzienności, obserwacji ludzi. Nie ukrywam, że lubię wzbudzać kontrowersje, pobudzać emocje i zmysły, prowokować do dyskusji.
Niektórzy mówią, że jestem trochę ekshibicjonistką. Ja po prostu jestem sobą i lubię to wyrażać w swojej sztuce i w tym, jak wyglądam. Kolorowe włosy, tatuaże, piercing, ubrania , które podobają się mi, a nie podążają za trendami. To jest dla mnie forma sztuki użytkowej i codzienny performance. Uważam, że tatuaże na ciele są jak pamiętnik. Mogą być też piękną i stałą biżuterią. Ja to tak u siebie traktuję. Większość moich dziar to jak wpisany do pamiętnika tekst. Piercing pomógł mi w akceptacji swojego ciała i daje mi dużo przyjemności wizualnych. Sama jestem piercerką. Bardzo lubię upiększać ludzi biżuterią i dawać im z tego powodu szczęście oraz spełniać ich marzenia. Jeśli chodzi o tatuowanie to jestem dopiero na etapie nauki, ale taką naukę bardzo lubię i sprawia mi to dużo satysfakcji.
Cele artystyczne
Mam wiele marzeń i planów związanych z moją twórczą drogą. Marzą mi się wystawy, wernisaże. W przyszłości chciałabym otworzyć własną, malutką galerię sztuki, w której zawisną wszystkie moje obrazy oraz instalacje. Chcę mieć tam piękną pracownię, do której będę mogła zapraszać innych artystów i organizować ich wystawy.”
https://www.instagram.com/artszerokopojety/
fot. Marta Paszkowska